czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 9 "F.E.A.R."

            Przechadzał się w ciemnościach. Ubrany był w czarną szatę, a na głowie miał założony kaptur. Jego oczy były podkrążone, a jego cera nienaturalnie blada. Istny obraz nędzy i rozpaczy. Każdy kto go ujrzał chociaż raz, nie mógł długo zapomnieć o towarzyszącym temu spotkaniu strachu. Jednak nic nie było w stanie tak przerazić jak jego czyny. Ten apodyktyczny despota uwielbiał obserwować cudze cierpienia i męki. Nie zawracał sobie jednak głowy brudną robotą. Zlecał ją jednemu z podwładnych, a sam rozkoszował się widokami. Nikt mu się nie sprzeciwiał. Był panem w swojej ciemnej, ogromnej twierdzy, do której nikt nie chciał trafić, ponieważ wiadomo było, że nikt żywy jeszcze stamtąd nie wyszedł. To właśnie było przerażenie, jakie niósł "Głos Strachu".

- Panie. - Ukłonił się nisko przed nim demon. - Nasz atak się nie powiódł. Przybyli wybrani. - Władca nie krył swojego zdenerwowania na słowa swojego sługi.
- Co??!! Rozkazałem ich zabić!! Dlaczego nie wykonaliście zadania!! - Zaczął niespokojnie krążyć po pomieszczeniu.
- Nie doceniliśmy ich. - Nagle władca podszedł do demona i złapał go za gardło.
- Więcej nie chcę tego słyszeć!! Zrozumiano!!
- Tak panie.
- Czy ja zawsze muszę wszystko robić sam? - Burknął pod nosem, po czym puścił demona. - Rozkasz przygotować się go wojny.
- Tak panie. - Odszedł.
          Władca został sam. W dalszym ciągu nie mógł pogodzić się z faktem, że coś poszło nie po jego myśli. Miał dość rebeliantów, dlatego tym większą sprawiał mu przyjemność widok ich pogrzebanych nadziei na ocalenie. Tym razem jednak przegrał, a ta wieść mogła się bardzo szybko roznieść, co groziło buntem więźniów. Nie chciał do tego dopuścić, dlatego postanowił czym prędzej zdusić problem w zarodku. Wiedział, że najlepiej działały zagrania psychologiczne, to też podszedł do mikrofonu. Powiedział:

- "Spodziewamy się, że bitwa o ludzkość się rozpoczyna.
 Z każdym z powstań,
 Niejasne poczucie bezpieczeństwa rozpali w tobie,
 Skrytą cienistą drzazgę wątpliwości.
 Wobec tych, którzy chronią i bronią.
 Pozwól myślą uciec i zachowaj spokój.
 Zostań blisko STRACHU. Tylko my możemy obronić."

                                                      ( Black Veil Brides - "F.E.A.R. Transmission 1: Stay Close" )

         Odsunął się od mikrofonu i wezwał do siebie kilka demonów.
- Przesłuchać więźniów! Wyciągnijcie z nich wszystko co wiedzą i meldować mi o wszystkim. Zrozumiano?
- Tak jest panie.

                                                                     ***

       Demony zeszły do ciemnych i wilgotnych lochów. Przerażenie więźniów było nie do opisania. Każdy wiedział, że nie czeka ich nic dobrego. Czarne zmory wyprowadziły z zatęchłych cel kilku, niedawno złapanych więźniów. Zaprowadzono ich do mrocznego i tajemniczego pomieszczenia. W każdym rogu ustawiony był dziwny przyrząd. Z łatwością dało się wyczuć, że działy się tu straszne rzeczy.
- " Sala tortur!!" - Wszyscy skamienieli. Nawet nie zorientowali się kiedy za nimi pojawiła się ta sama osoba co przyniosła mi pewną zgubę. Odwrócili się, a postać stojąca za nimi... uśmiechnęła się. Władca patrzył na nich z wyniosłością i satysfakcją. Był wyraźnie zadowolony. Demony stały jak zaklęte.
- Co się tak parzycie? Wykonać!
- Tak jest. - Więźniowie popatrzyli po sobie z dziwnym spokojem. Obiecali sobie w duchu, że zostaną lojalni wobec ocalałych, pomimo tego co demony z nimi zrobią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz