czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 6 "Spotkanie"

Jinxx obudził się gdzieś na bezkresnym pustkowiu w palącym słońcu. Próbował wstać, ale ogromny ból głowy nie pozwolił mu na to. Po kilku chwilach zdołał podnieść się do siadu. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do światła, rozejrzał się wokół i zobaczył, że poza nim na ziemi leżały jeszcze cztery inne osoby, jednakże nikt poza nim nie był przytomny. Zdezorientowany magik wstał i chwiejnym krokiem podszedł do jednej z nich. Był to długowłosy chłopak ubrany w skórę i z czarną bandaną przewiązaną na głowie.
- Hej, słyszysz mnie? - zapytał, lekko potrząsając ramionami nieznajomego, który niemal natychmiast otworzył oczy.
- Co... Gdzie jestem? - odezwał się z trudem, zasłaniając dłonią oczy przed rażącym słońcem.
- Sam chciałbym wiedzieć. Jak masz na imię?
- Jestem Chris. A ty?
- Jeremy, ale mówią mi Jinxx. Chodź. Pomogę ci wstać. Cały jesteś? - spytał, pomagając perkusiście.
- Chyba tak. - odpowiedział i powoli z pomocą nieznajomego podniósł się z ziemi.
- Ała! - Obydwoje gwałtownie odwrócili się i spojrzeli na mężczyznę o ostrych rysach trzymającego się za bark. - Dobra, ktoś powie mi co to ma być? Gdzie ja jestem? - powiedział nieco zdenerwowany. Nikt jednak nie zdążył mu odpowiedzieć, ponieważ kolejna osoba otworzyła oczy, w których widać było zdezorientowanie i narastający z każdą chwilą strach. Mężczyzna, gdy dostrzegł obserwującą go trójkę natychmiast podniósł się z ziemi i cofnął się o krok.
- Kim jesteście? - zadał pytanie zaniepokojony całą sytuacją.
- Ej, spokojnie. Nic ci nie zrobimy - odezwał się Jinxx, chcąc w ten sposób chociaż trochę uspokoić chłopaka.
Nikt nie zauważył kiedy ostatni mężczyzna odzyskał przytomność i podniósł się z ziemi, jednak gdy to zauważyli, zaczęli przyglądać mu się z wyraźnym zaciekawieniem. W odróżnieniu od nich, bił od niego niebywały spokój.
- Jestem Andy. A wy? - przedstawił się głębokim tonem głosu.
- Ashley. - odpowiedział wciąż trzymając się za ramię.
- Mówcie mi Jinxx. A na imię mi Jeremy.
- Jestem Chris.
- A ja Jake. Czy ktoś wie o co tu chodzi? - zapytał nieco pewniej, przybliżając się nieznacznie do nieznajomych.
- Nie mam pojęcia. Ostatnie co pamiętam to to, że byłem ścigany na cmentarzu przez... - W tym momencie CC zawiesił głos. Nie wiedział jak pozostali mogą zareagować na jego słowa. Nie chciał, aby ci stwierdzili, że zwariował.
- Niech no zgadnę. Przez demona? - dokończył Ashley.
- Tak - odpowiedział zaskoczony. - Skąd wiedziałeś co chciałem powiedzieć?
- Mnie jeden zaatakował w mieszkaniu. Andy?
- U mnie w domu.
- Tak jak mnie - powiedział Jake.
- Ja zostałem zaatakowany na ulicy - odezwał się Jinxx. - Zwiałem do jakiegoś kościoła. Tam spadłem ze schodów i obudziłem się tutaj. Wy tak samo?
- Tak. Potrącił mnie samochód. To dlatego boli mnie bark - wyjaśnił Ashley.
- Pamiętam jakiś błysk. Chyba uderzył we mnie piorun - stwierdził perkusista.
- Potknąłem się i walnąłem o coś głową - wtrącił Jake. - A ty, Andy? Co się stało z toba? - zwrócił się do niebieskookiego chłopaka.
- Wyskoczyłem przez okno z czwartego piętra. Uciekałem przed demonem.
- To niema żadnego sensu - zirytował się Ashley. - Jak mi jeszcze powiecie, że mieliście jakieś dziwne koszmary...
- Miałem - odpowiedzieli wszyscy chórem, po czym poparzyli po sobie zdziwieni.
- Aha. W takim razie dodam, że w swoich widziałem to cholerne zadupie. - Na tę wiadomość nikt nie odpowiedział. Sen Ash'a się sprawdził więc nie było wykluczone, że ich koszmary również się urzeczywistnią.
- Czy ktoś w ogóle wie co tu się dzieje? - zapytał w końcu Jake, przerywając tym samym napiętą ciszę.
- Cóż ... - zaczął Andy. - Zanim się tu znalazłem do moich rąk wpadł pewien dziennik i ... - przerwał na chwilę. - Były tam notatki o tak zwanych "Pięciu Wybranych", o jakimś wyzwoleniu, o więzieniu. Gdy to czytałem przyszła do mnie jakaś dziewczyna i mówiła, że jestem jakiś tam "Prorokiem", jednym z wybranych. Potem zjawił się demon. Resztę już znacie.
- Czyli ty jesteś prorokiem, tak? A my, co mamy z tym wspólnego? - odezwał się Jinxx.
- W dzienniku pisało o "Dewiancie". - Ashley nie krył zdziwienia, po usłyszeniu tego słowa. Dobrze pamiętał swoją rozmowę ze swoim kumplem
- Podobno moi znajomi mnie tak nazywają - wyznał.
- Był jeszcze "Mistyk" - kontynuował Andy.
- To pasuje do mnie. Od zawsze interesowałem się magią. Jestem też iluzjonistą - powiedział Jinxx. - Wygląda na to, że te nazwy odpowiadają naszym osobowościom. Andy, jak brzmią pozostałe?
- Kolejny był "Żałobnik".
- Chyba chodzi o mnie - stwierdził Jake, nie kryjąc zdziwienia. Teza magika z każdą chwilą potwierdzała się.
- A ostatni "Niszczyciel". - CC tylko parsknął śmiechem, przypominając sobie nieszczęsne lustro, które rozbił w klubie.
- Czyli mieliśmy koszmary, goniły nas demony, chyba umarliśmy i trafiliśmy do jakiegoś dziwnego świata jako "wybrani", według jakiejś durnej przepowiedni. - podsumował Ashley.
- Bez sensu. Gdzieś musi być jakiś żywy człowiek. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru siedzieć tu przez wieczność. Idziecie? - zapytał pozostałych CC.
- Niezły pomysł Chris. - pochwalił go Ashley.
- Dzięki. I mówcie mi CC.
Ostatecznie ruszyli całą piątką przed siebie, nie mając konkretnego planu. Po prostu szli, przy okazji trochę się zapoznając między sobą. Bardzo szybko znaleźli wspólny język. Okazało się, że mają o wiele więcej wspólnego niż im się z początku zdawało. Rozmawiali ze sobą jakby znali się całe życie. Najlepiej dogadywali się Andy i Jake, którzy wyjątkowo dużo w życiu wycierpieli. Jake na początku nie chciał nic mówić o swojej przeszłości. Bardzo krępował się w nowym towarzystwie, ale sam widok Andy'ego jakoś go uspokajał. Jednak nie tylko on zauważył, że w niebieskookim chłopaku było coś niezwykłego. Niebywale spokojny i ciepły osiemnastolatek  od samego początku wywarł na wszystkich ogromne wrażenie. Nie znali go, a jednak każdy już teraz byłby gotów skoczyć za nim w ogień. Choć sami tego nie rozumieli, mieli przy nim swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa.
Andy widział, że towarzysze co jakiś czas na niego spoglądają, ale nie komentował tego. Czuł się za tę czwórkę odpowiedzialny. Sam nie wiedział czemu. Jakby nie patrzeć wszyscy byli dorośli, a na dodatek to właśnie niebieskooki był najmłodszym z grupy. Mimo to, chciał ich chronić. Znaleziony, przez Andy’ego dziennik sprawił, że wiedział o wiele najwięcej, co tak naprawdę jedynie spowodowało namnożenie się pytań, jednakże sam nie był do końca pewien, czy chce poznać odpowiedzi.

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie *,* Miło się czyta i jest bardzo ciekawe :)
    Oby tak dalej. Czekam na nexta i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooow niezle te opowiadanie szczerze? Zakochałam się w nim ^_^
    My nightmare

    OdpowiedzUsuń