niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 12 "Komplikacje"

            Wrócili z bitwy niezwykle usatysfakcjonowani. Wszystko poszło zgodnie z planem. Więźniowie zostali odbici, a demony pokonane. Nikt jednak nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi ze strony nieprzyjaciela. Podczas gdy wszyscy świętowali zwycięstwo, wróg już się czaił.
          Andy postanowił na chwilkę się oddalić i odpocząć gdzieś w spokoju.
- Witaj "Proroku". - Usłyszał nagle za sobą przerażający ton głosu. Przez całe jego ciało przeszedł lodowaty dreszcz. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył tą samą postać, którą widział na przeszpiegach z Jinxx'em. Chciał krzyczeć za pomocą, ale nie zdążył nawet otworzyć ust, ponieważ przed oczami zrobiło mu się ciemno.

                                                                     ***

           Andy obudził się w jednej z cel, z których uwalniał więźniów. Rozejrzał się dookoła. Dopiero teraz dostrzegł przez kraty demona, który go pilnował. Chłopak był przerażony. Nie wiedział ani ile czasu był nieprzytomny, ani co go czeka. Najbardziej jednak bał się o swoich przyjaciół. Nie miał pojęcia czy są bezpieczni. Przez głowę przeszła mu myśl, że podzielili dużo gorszy los nisz on. Odrzucił jednak tę wizję. Nie chciał w nią wierzyć.
- Widzę, że się już obudziłeś. - Andy z trudem dostrzegł w ciemnościach właściciela głosu.
- Czego chcesz? - Zapytał dumnie i spokojnie.
- Pewnyś siebie "Proroku". - Zaśmiał się szyderczo. - Nie myśl sobie. Twoi towarzysze cię nie uwolnią. Nie dadzą rady. - Chłopak odetchnął z ulgą.
- "Są bezpieczni." Teraz było mu już wszystko jedno co się z nim stanie. Fakt, że nie schwytano innych, napawało go spokojem. Na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Teraz ci wesoło, co? Ciesz się puki możesz. - Władca odwrócił się i odszedł. Andy został sam.

                                                                    ***

           Niemal natychmiast odkryto zniknięcie Andy'ego. Wszyscy byli w szoku. Nikt nie chciał przyjąć do wiadomości, że uprowadzony został sam "Prorok". Jinxx, Ashley, CC i Jake zwołali zebranie, mające na celu odbicie Andy'ego.
- Co powinniśmy zrobić? - Zapytał CC, choć ciężko mu to przyszło.
- Wykorzystajmy element zaskoczenia. Jinxx już pokazał nam swoją sztuczkę ze znikaniem. Może się wśliznąć i wyciągnąć Andy'ego. - Zasugerował Jake.
- Nie przejdzie. Już raz nas wykryli. Poza tym jestem pewien, że dobrze go pilnują. - Odpowiedział Jinxx.
- A jeśli odwrócimy na chwilę ich uwagę? - Zapytał Ashley z nadzieją w głosie. - Proszę Jinxx. Kto jak nie ty. Musimy chociaż spróbować. - Jinxx westchnął.
- Dobrze. Dla Andy'ego jestem w stanie zaryzykować. Idziemy równo o drugiej w nocy.

                                                                    ***

          Stanęli przed twierdzą. Jinxx spojrzał na gwiaździste, nocne niebo. Wyraźnie się denerwował. Jake od razu to dostrzegł.
- Wszystko w porządku Jer.
- Tak. Nic mi nie jest.
- Liczymy na ciebie.
- Jake, możesz mi coś obiecać?
- Jasne.
- Odwracajcie ich uwagę jak długo się da.
- O to się nie martw. Zrobimy niezłe show. - W tym momencie podszedł Ashley.
- Jesteście gotowi?
- Tak. - Odpowiedzieli jednocześnie.
- A więc zaczynamy.

                                                                    ***

            Andy siedział w ciemnościach. Był niezwykle zmęczony, ale nie miał zamiaru zasnąć. Wiedział, że ON tylko na to czeka. Chłopak miał też dziwne przeczucie, że coś się niedługo wydarzy. Nagle usłyszał za ścianą głośne huki. Zerwał się ma równe nogi. Zobaczył, że kilka demonów biegnie na zewnątrz. Odwrócił się w kierunku strażnika, który w tym momencie jękną i się rozpłynął.
- Andy. - Chłopak wzdrygnął się niespokojnie, gdy słyszał znajomy głos.
- Jinxx, to ty? - Jak na zawołanie Jeremy się uwidocznił.
- Spokojnie. Wyciągnę cię stąd. - Zabrał się za zamek. Po chwili drzwi się otworzyły. Jinxx podszedł do Andy'ego, złapał go za ramię i wypowiedział zaklęcie. Zniknęli. Jer wyprowadził przyjaciela na zewnątrz. Ich oczom ukazała się zacięta walka między pozostałą trójką, a demonami. Jinxx wypowiedział kolejne zaklęcie. Jego ręka zapłonęła. Podniósł ją w górę i pomachał w stronę walczących. Ogień zgasł. Andy od razu domyślił się, że był to sygnał do odwrotu. Wszyscy uciekli. Niecałe pięć minut później byli już w barakach.
        Jinxx zdjął zaklęcie. Dopiero teraz wszyscy zaczęli przytulać Andy'ego i cieszyć się z tego, że znowu jest wolny. Andy był niesamowicie szczęśliwy z tego, że wszyscy są bezpieczni i z uniknięcia tortur jakie dla niego szykowały demony.
- Andy połóż się spać. Na pewno jesteś zmęczony. - Polecił mu Jake.
- Ustalmy warty. Co wy na to? - Zaproponował CC. - Jak mogę wsiąść pierwszą.
- Idę z tobą. - Zawołał Ash. Jinxx w tym czasie stał i się śmiał. - Ej, coś taki wesoły?
- Jak myślicie? Jaką minę będzie miał ten cały władca, jak odkryje, że Andy zniknął. - Wszyscy jak jeden zaczęli się głośno śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz