wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 8 "Ujawnienie"

- Kiedyś było tu zwyczajnie, spokojnie. Zupełnie jak w waszym świecie, z tą różnicą, że my praktykujemy różnego typu rytuały magiczne. Mieszkańcy byli różni, ale nikomu to nie przeszkadzało. Bycie osobą odmienną to u nas zaleta. Takie osoby pozwalały się nam przez lata rozwijać. Niestety ktoś nie podzielał tej ideologii. Mówimy na niego 'Głos Strachu ". Uważa, że wszystko powinno być uporządkowane według jego chorych poglądów. Marzy mu się władza dyktatora. Nienawidzi "innych", a kreatywność i marzenia uważa za głupią fanaberię. Pojawił się znikąd. Zaatakował nas. W jakiś sposób posiadł wiedzę pradawnych. Opanował też czarną magię. Nigdy nie widziałam takiej mocy. Wtargnął tu i pozabijał wielu z nas. Nieliczni zostali jego niewolnikami. Służą mu demony. Nie wiem dlaczego się go słuchają. Dało mu to dodatkową siłę. Przegraliśmy. Wielu wybitnych szamanów przelało krew. Zostałam tylko ja. Mam paru uczniów, ale to za mało. Jedną z nich miałeś przyjemność spotkać Andy. - Chłopak jak na zawołanie przypomniał sobie o odwiedzinach Camili. - Poza tym on wyłapuje nas po kolei. W jego więzieniu dzieję się dużo rzeczy. Dużo strasznych i okrutnych rzeczy. Nie było dla nas ratunku. Wielu straciło już nadzieję, jednak pewnego wieczoru miałam wizję. Zapowiadała przyjście pięciu młodych mężczyzn o niezwykłych zdolnościach. Posiadających moc, dzięki której pokonają zło i przywrócą spokój. To o was mówię moi drodzy. On wiedział, że jesteście "Wybranymi". Odnalazł was i usiłował zabić wysyłając w tym celu demony. Wasze moce obudziły się i ostrzegły was w postaci snów przed niebezpieczeństwem. Pozwoliły wam przetrwać.
- Jeśli wolno. - Odezwał się Jake. - Czy my po ataku demonów umarliśmy?
- W pewnym sensie. Potrzebny był silny bodziec, dzięki któremu mogliście się tu znaleźć. Teraz już będziecie mogli podróżować między naszymi światami bez takich niedogodności. To tylko jedna z waszych zdolności. Kiedy was zobaczyłam wiedziałam, że nareszcie pojawili się nasi zbawiciele, więc błagam z całego serca. Pomóżcie nam.
         Chłopaki spojrzeli po sobie. Nikt nie odezwał się nawet słowem. Nie musieli. Ich oczy mówiły same za siebie. Myśli były identyczne. Wiedzieli o tym, ale nie zdziwili się tym. Słowa szamanki, dziennik i nocne koszmary utwierdziły ich w swoich przekonaniach. Mieli też wrażenie, że znają się całe życie, a nie tylko kilka godzin.
         Nagle do pomieszczenia wpadła z krzykiem jakaś piętnastolatka.
- Nadchodzą!!! Idą po nas demony!!! - Wszyscy wybiegli na zewnątrz i ujrzeli kilka demonów. Jeden z nich złapał nastolatkę. Andy, widząc to nie mógł pozostać obojętny. Zaatakował demona. Niestety tamten był o wiele szybszy. Puścił dziewczynę i złapał Andy'ego za rękę i mu ją wykręcił. Jinxx'owi zaświtała myśl, żeby spróbować jednego z zaklęć z księgi. Nie zastanawiał się nad logiką, ponieważ nie chciał pozwolić na to by demon zranił Andy'ego. Wypowiedział zaklęcie bardzo cicho. Prawie niesłyszalnie. Jego dłonie zapłonęły żywym ogniem, jednak nie odczuwał bólu.

Zamachną się, a ogień uderzył w demona, jednocześnie go podpalając. Wszyscy oniemieli. Demony jak na raz popędziły w stronę chłopaków.
        Gdy jeden z nich miał już się rzucić na Jake'a , gdy ten wyciągną szybko dłonie przed siebie. Szkarada się zatrzymała. Nie wykonała nawet najdrobniejszego ruchu. Jake patrzył zdziwiony. Dopiero po chwili zorientował się, że demon wcale nie stoi tylko lewituje.
- "Telekineza??" - Jake podniósł dłonie nieco w górę, na co demon wzniósł się wyżej. Nie trzeba już było kolejnych dowodów. Jake cisnął demonem o ścianę.
        Ashley szarpał się z innym demonem. Niestety został powalony na ziemię. Szkarada usiłowała to wykorzystać. Przytrzymała chłopaka z zamiarem wbicia mu sztyletu prosto w serce.
- Stop!!! - Szkarada znieruchomiała. Ashley w pierwszej chwili nie wiedział o co chodzi. W głowie przemknęła mu myśl, że szkarada się go słucha, jednak wydało mu się to absurdalne z racji, że przed chwilą usiłowała go zabić.
- Złaź ze mnie! - Demon wstał. Ash'owi taki obrót spraw bardzo odpowiadał. Postanowił spróbować czegoś jeszcze.
- Wbij sobie sztylet w pierś. - Demon bez wahania wykonał polecenie chłopaka, po czym osunął się na ziemię. -"A to ciekawe."
         Na Andy'ego napadły jednocześnie dwa demony. Chłopak jednak stał spokojnie, jakby w ogóle nie bał się umrzeć. Gdy tylko demony zbliżyły się na odpowiednią odległość, z gardła Andy'ego wydał się rozdzierający krzyk, a jego siła była tak wielka, że ogłuszone nim demony rozpłynęły się w powietrzu. Usta chłopaka rozszerzyły się w niewielkim uśmiechu. Widać było, że ta zdolność przypadła mu do gustu.
          Demony otoczyły CC'ego, jednak ten domyślał się jaka zdolność została mu przypisana. Padł na kolana i z całej siły walną pięścią w ziemię. Wszystko wokół się zatrzęsło, a demony się rozpłynęły.
- Demony się wycofują!!
- Hura!!! - Wszyscy rzucili się z radością w stronę chłopaków i zaczęli ich przytulać i dziękować każdemu z osobna. Dla piątki była to trochę dziwna sytuacja. Dodatkowo zastanawiali się nad swoimi nowo poznanymi mocami.
- A więc zostaniecie? - Zapytała szamanka, która nie wiadomo kiedy się zjawiła. Piątka popatrzyła po sobie.
- Możemy się chwilę naradzić? - Zapytał Ashley.
- Oczywiście. - Po chwili chłopaki udali się w jakieś ustronne miejsce.
- Co wy na to? - Zaczął Jake.
- Sam nie wiem. - Ashley wzruszył ramionami. - Myślicie, że podołamy? - Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Andy, bo zaraz wyjdę z siebie. Weź coś powiedz. - Skarcił go Jinxx.
- A co mam mówić?
- Cokolwiek. - Odpowiedział mu CC.
- No cóż. Według mnie powinniśmy chociaż spróbować im pomóc, ale nie chcę was do niczego zmuszać. - Znów cisza. Każdy zastanawiał się nad tym co powinien odpowiedzieć.
- Wydaję mi się... - Zaczął niepewnie Jake - ... że Andy ma rację. Zostanę, jeśli wy też to zrobicie, bo w pojedynkę niewiele zdziałam.
- Jestem za. - Powiedział Jinxx.
- Damy im popalić. - Zaśmiał się CC.
- No to ja też w to wchodzę. Trzymamy się razem.
- Dobra. Kto to im ogłosi? - Zapytał z zaciekawieniem Andy.
- Ja mogę. - Zgłosił się CC. Wszyscy wyszli do tłumu, który czekał na decyzję z zapartym tchem.
- Wspólnie postanowiliśmy... - Zawiesił na chwilę głos. - ... że zostajemy!!! - W tym momencie rozległ się głośny wiwat. Tylko szamanka stała spokojnie i patrzyła się na wszystko z satysfakcją.

1 komentarz: