- Kolejny raz wezwali nas do szkoły. Ty nie masz do niczego szacunku!! Co z tobą jest nie tak!! - Matka wrzeszczała na cały dom.
- I jeszcze te rysunki!! - Ojciec wyciągną jeden ze szkiców córki. - Przyznaj się!! To jakaś sekta!! Masz z tym skończyć gówniaro!! - Eva tylko się śmiała.
- Jesteście beznadziejni. Nic nie rozumiecie. - Wzięła torbę i podeszła do drzwi wyjściowych.
- Nigdzie nie pójdziesz! - Krzyknął ojciec. Eva zaczęła się szarpać z rodzicami. Nagle w drzwiach pojawili się sanitariusze. Powalili dziewczynę na podłogę i podali jej zastrzyk. Eva poczuła jak siły ją opuszczają. Nie wiadomo kiedy znalazła się w karetce, która zabrała ją do jakiegoś szpitala. Dziewczyna spojrzała na plakietkę jednego z lekarzy. Nie zobaczyła nazwiska. Ujrzała coś co ją śmiertelnie przeraziło. Na karcie, zamiast zdjęcia człowieka umieszczona była twarz demona.
- "Boże! Już po mnie!"
***
Zajechali przed duży, jasny dom jednorodzinny. Wysiedli z wozów.
- OMG. Black Veil Brides. - Obejrzeli się za siebie i zobaczyli dwójkę nastolatków. Chłopak miał ciemne, krótkie włosy i wisiorek z logo zespołu na szyi. Dziewczyna miała różowe pasemka, a ubrana była w koszulkę z wizerunkiem chłopaków.
- Możemy prosić o autografy? - Zapytała z nadzieją dziewczyna. Chłopaki popatrzyli po sobie z uśmiechem.
- Jasne. - Odpowiedział Jake. Po chwili zespół rozdał podpisy.
- Dzięki wielkie. Jezu. Szkoda, że Eva nie miała takiej okazji. - Wypowiedź chłopaka bardzo zdziwiła zespół.
- Eva Black? - Zapytał Andy.
- Tak. Skąd wiecie?
- Wysłała do nas list. Coś się z nią stało? - Zaniepokoił się Jinxx.
- Dwa dni temu zabrała ją karetka. Gadają, że zabrali ją do psychiatryka. Ponoć miała jakieś wizje. Gadała od rzeczy.
- Co mówiła? - Dopytywał się Ashley.
- Mówiła coś o jakimś pustkowiu i coś o demonie, który ją goni.
- Boże. - Szepnął pod nosem Andy.
- Myślę, że powinniśmy już wracać. - Odezwał się Jake.
- Jake ma rację. - Potwierdził CC. Pożegnali się z fanami i wrócili do domu.
Jake wszedł do swojego pokoju i opadł bezwładnie na łóżko. Zniknięcie Evy zupełnie go rozbiło. Nie miał pojęcia co teraz będzie. Chłopak zamknął oczy. Zasnął.
- Jake. Obudź się. - Usłyszał delikatny kobiecy głosik. Poderwał się przerażony.
- Agnes??? Co ty tu robisz?
- Zbierz chłopaków. Musimy poradzić. - Chłopak wstał i poszedł obudzić resztę zespołu. Po chwili wszyscy siedzieli już w salonie.
- Moi drodzy. Przyszłam tu, ponieważ miałam pewną wizję. Wyczytałam z niej coś bardzo ważnego. To może nam pomóc, ale jest bardzo ryzykowne i niebezpieczne.
- Co zobaczyłaś? - Zapytał z zainteresowaniem Ashley.
- Wizja mówiła o wyzwoleniu przez śmierć. - Zespoł popatrzył po sobie z lekkim strachem w oczach. - Macie niezwykłe zdolności, ale mają one swoje ograniczenia. Można uwolnić całą moc jaka w was drzemie, ale trzeba w tym celu wrócić z krainy śmierci. Ostrzegam, że może się to nie udać. - Chłopaki popatrzyli po sobie, a strach w ich sercach coraz bardziej narastał. Wizja własnej śmierci była dla nich nie do zniesienia. Jedyną spokojną osobą był Andy. W jego oczach nie było lęku. Wyglądał jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał.
- Ja to zrobię. - Odezwał się nagle. Reszta zespołu była w szoku. Patrzyli na wokalistę tak jakby go nie dosłyszeli. - Ja to zrobię. - Powtórzył jeszcze pewniejszym głosem.
- N...Nie! Andy! Nie możesz! - Oprzytomniał CC.
- Nie moższ tak ryzykować. - Zaprotestował drżącym głosem Jinxx.
- Ale spokojnie. Już zdecydowałem. Powinniśmy spróbować. Agnes powiedziała, że to niebezpieczne, a ja nie mam zamiaru was narażać. Sam się tego podejmę, ponieważ jesteście moimi przyjaciółmi. Proszę, uszanujcie moją decyzję. - Wypowiedź Andy'ego odebrała reszcie mowę.
- Dobrze. - Niespodziewanie odezwał się Ashley. - Mam jednak proźbę Andy.
- Słucham.
- Przysięgnij, że wrócisz.- Na usta Andy'ego wkradł się prawie niewidoczny uśmiech.
- Przysięgam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz