niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 26 "Podstęp"

                Z dziennika Ashley'a

              "Nie sądziłem, że jeszcze coś tu napiszę, ale jednak. Jestem bardzo wdzięczny Agnes za to, że przechowała mój dziennik, który zapomniałem zabrać.
               A więc znów tutaj jesteśmy. Pierwsza bitwa może rozegrać się lada dzień, a ja zamiast zastanawiać się czy jesteśmy gotowi, zamartwiam się o Andy'ego. Ostatnio jest bardzo niespokojny i nie chce powiedzieć dlaczego. Zapewne nie chce nas martwić. Próbowaliśmy czytać w jego myślach, ale Andy nie jest głupi. Wiedział, że będziemy tego próbować, dlatego blokuje nas i nie wpuszcza do swojego umysłu. Coraz bardziej mnie to irytuje. Jest najmłodszy, a chce nas chronić na każdym kroku, nawet za cenę życia. Może to ma związek z jego przeszłością? Tego nie wiem, ale wydaję mi się, że tak.

               Dwa dni temu zauważyłem, że potrafię kontrolować powietrze. Mogę wywołać potężną wichurę, a nawet tornado jeśli mam taki kaprys. Nikomu jednak o tym nie powiedziałem. Gdybym się przyznał, Jake byłby w niebezpieczeństwie. W końcu to oczywiste, że to on ma najważniejszą moc. Zastanawiam się jaka ona jest. Skoro my panujemy nad żywiołami, a sprzymierzeńcem naszych wrogów jest ciemność, to czym włada nasz gitarzysta? Światłem? Bardzo możliwe, ale to tylko moje spekulacje.
            Co będzie dalej? Nie wiem. Ale wyznam coś w sekrecie. Czuję jakieś zimne i przerażające spojrzenie na sobie. Jego właściciel jest blisko."


            Eva szybko zaaklimatyzowała się wśród rebeliantów. Odnowiła wiele starych przyjaźni i zawiązała nowe, ale mimo wszystko najbliżej trzymała się swoich idoli. Mimo, że otaczało ją wiele cudownych osób brakowało jej kogoś. Wśród buntowników nie znalazła swojej najlepszej przyjaciółki. Pytała buntowników o jej losy, ale niestety nikt nic nie wiedział. Dziewczyna usiadła na jednej ze starych skrzynek, nadal rozmyślając o zaginionej przyjaciółce, gdy niespodziewanie przesiadł się do niej Andy.
- Eva, mogę cię o coś spytać? - zagarnął z charakterystycznym dla niego uśmiechem.
- Pewnie. A o co?
- Chodzi mi o twój dziennik. Przekazała mi go pewna dziewczyna. Miała na imię Camila i...
- O mój boże! Dałam jej go zanim mnie dopadli. Cztery ostatnie wpisy są jej autorstwa. Co się z nią stało? - przerwała mu, słysząc dobrze jej znane imię. Chciała nareszcie dowiedzieć się prawdy. Miała już dość ciągłych pytań i domysłów. Czuła, że to co usłyszy nie spodoba jej się, ale to jej nie zniechęciło.
- Przyszła do mojego domu. Zaczęła opowiadać, że jestem Prorokiem, ale przyszły po nas demony. Sam nie wiem kiedy zniknęła. Potem zaatakowali mnie, a ja wyskoczyłem przez okno i znalazłem się w po raz pierwszy w tym świecie. To wszystko. - Eva w jednej chwili bardzo posmutniała, co wokalista od razu zauważył. Bez wahania objął dziewczynę ramieniem, a ta oparła głowę o jego ramię.
- Była moją najlepszą przyjaciółką - szepnęła załamana.
- Spokojnie. Znajdziemy ją. Obiecuję - próbował ją pocieszyć najlepiej jak umiał.
- Nie mów tak. Pewnie już dawno...
- Nawet nie kończ. Przecież nie wiemy co się stało. Na pewno mają jeszcze jedną siedzibę, o której nie wiemy. Tam też mogą być jeńcy, a wśród nich Camila. Musisz po prostu uwierzyć, że ją znajdziemy.
            Eva pokiwała tylko głową i uśmiechnęła się niemrawo. Tak bardzo chciała wierzyć w słowa Andy'ego, ale dobrze wiedziała co spotyka pojmanych rebeliantów. Ponad to bolało ją, że odebrano jej pamięć i wysłano do szpitala psychiatrycznego mimo, że była normalna. Odcięto ją od przyjaciół. Nie mogła im pomóc, a teraz cierpiała z tego powodu.
            Westchnęła cicho, po czym podziękowała Andy'emu, że ten próbował ją pocieszyć i odeszła. Chciała pospacerować po podziemnym schronie, który stał się jej nowym domem. Przez cały czas myślała o poprzednim życiu i swoich rodzicach. Prawda była taka, że buntownicy pochodzili z pierwszego świata, ale posiadali dar. Żyli jak przeciętne nastolatki, ale pewnego dnia dowiadywali się o istnieniu miejsca, do którego mogli uciec kiedy tylko chcieli. Znajdywali tam przyjaciół i zrozumienie, jakiego często im brakowało. Niektórzy zostawali tam na zawsze,a ludzie uznawali, że zostali porwani lub sami uciekli z domu. Inni natomiast zakładali rodziny i żyli w spokoju jednym ze światów. Teraz jednak wiele osób uciekło w obawie o bezpieczeństwo swoje bliskich, a pozostali tylko młodociani rebelianci, którzy wykazali niezwykłą odwagę stawiając opór "F.E.A.R".
            Pogrążona w myślach Eva nawet nie zauważyła kiedy znalazła się w najbardziej odosobnionej części schronu. Już miała zawracać kiedy nagle usłyszała cichy szmer. Zaniepokojona postanowiła to sprawdzić, ale gdy tylko trochę się zbliżyła, zobaczyła Agnes i cztery demony. Pech chciał, aby jedna ze zjaw dostrzegła dziewczynę. W jednej chwili zniknęła i pojawiła się tuż za nią. Zanim Eva cokolwiek zrobiła, została uderzona w głowę i powalona na ziemię. Straciła przytomność.
       
***

            Agnes podeszła do zespołu. Zachowywała się całkowicie normalnie, ale to była tylko gra aktorska. Niestety wybrańcy niczego nie zauważyli i zaczęli rozmawiać z nią o planie działania. W pewnym momencie kobieta nie wytrzymała i zaczęła się głośno śmiać, a jej nienaturalnie niski i nieludzki głos wszystkich przeraził.
- Wy głupcy! Agnes już dawno tu nie ma, a wy zginiecie! - krzyknęła, łapiąc za swoją szatę i ukazując swoje prawdziwe oblicze. Buntownicy zobaczyli trupiobladą, młodą kobietę, wyglądającą jak najwyższa kapłanka samego diabła. Jej oczy były całkowicie czarne, a z jej ust sączyła się smolista ciecz. - Myśleliście, że mnie przechytrzycie?! Niedoczekanie! Brać ich!


            Nagle spośród buntowników zaczęły wyłaniać się demony, które wcześniej porwały wiele osób i zastąpiły ich miejsce. Zaskoczeni rebelianci zostali otoczeni, a w ich kierunku wyciągnięto ostrza. Wybrani chcieli przystąpić do ataku, ale wiedzieli, że jeśli to zrobią ich młodzi przyjaciele zginą.
- Poddajcie się. I tak wiecie jak to się skończy - zaśmiała się kapłanka.
            Jinxx warknął wściekły, po czym muzycy na raz podnieśli ręce. Demony natomiast podeszły do nich i skuli zarówno ich jak i pozostałych rebeliantów.
- A teraz powiecie mi grzecznie który z was ma ten wielki dar.
- To ja - odpowiedział jej bez chwili wahania Andy. Reszta zespołu chciała się odezwać, ale wokalista skarcił ich za pomocą telepatii. Tylko oni mogli w ten sposób rozmawiać więc nie musieli się obawiać i wykrycie oszustwa.
- Przywódca. Tego się spodziewałam - powiedziała z satysfakcją. - Zabrać ich do sanktuarium! Zajmiemy się nimi jak trzeba - rozkazała swoim sługom po czym rozpłynęła się w powietrzu.
            Buntownicy zostali wyprowadzeni na powierzchnię u ruszyli w kierunku wskazanym przez demony. Było bardzo zimno, a śnieg nie ułatwiał wędrówki, ale nikt okazał swojej słabości. Każdy z nich zaciskał zęby, byleby nie dać wrogowi chociaż odrobiny satysfakcji.
            Po prawie pięciu godzinach nieustannego marszu ich oczom ukazała się olbrzymia forteca otoczona z każdej strony murami. Fortyfikacja zawierała elementy bardzo podobne do sześciennego więzienia, ale o wiele bardziej przerażała swoim wyglądem. Rebelianci natychmiast zostali wprowadzeni do lochów, gdzie zamknięto ich w ciasnych celach. Jedynym wyjątkiem był Andy, którego demony oddzieliły od reszty więźniów i zaciągnęły w nieznanym kierunku. Wokalista jednak domyślał się co go czeka. To było oczywiste z racji tego, że przyznał się do posiadania daru.

Sala tortur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz