Eva długo nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. Z dnia na dzień powracało do niej coraz więcej wspomnień z poprzedniego życia, które nie raz ją zaskakiwały. Jej moc powoli się uaktywniała, a dziewczyna odzyskiwała pewność siebie. W bardzo krótkim czasie stała się zupełnie inną osobą, co niezwykle wszystkich cieszyło.
Każdy z nich wiedział jednak, że ta sielanka nie może trwać w nieskończoność. Gdy nadeszła odpowiednia chwila, wszyscy zebrali się za willą i zamknęli oczy. Jinxx wypowiedział cicho odpowiednie zaklęcie, które przeniosło ich do drugiego świata. Szok jaki przeżyli był niewyobrażalny, gdyż zamiast słonecznej pustyni zobaczyli wszechobecny lodowiec.
- Co do...? - odezwał się jako pierwszy Ashley. - Jak to możliwe?
- Musimy się dostać do baraków. Może tam znajdziemy jakieś wyjaśnienie. - nakazał Andy.
Ruszyli przed siebie, choć nie byli do końca pewni czy szli w dobrym kierunku. Na szczęście po godzinie marszu dotarli na miejsce. Tam z kolei postanowili się rozdzielić. Podczas gdy Jake i CC poszli po ciepłe ubrania, pozostali zaczęli szukać kogokolwiek, kto mógłby im pomóc.
- Chłopaki! Eva! Znaleźliśmy jakieś płaszcze i kurtki!
- Jezu! Kocham was! - wrzasnęła Eva, która w jednej chwili pochwyciła pierwszy lepszy płaszcz i założyła na siebie
- Zimno, co? - zaśmiał się perkusista.
- Nawet bardzo. Znaleźliście kogoś?
- Nie. Ani jednej żywej duszy. A wy?
- Też nic. To nie jest normalne. - W tym momencie do rozmawiających dołączyli pozostali członkowie zespołu, a Jake i CC rozdali ciepłe ubrania.
- O wiele lepiej. - westchnął basista, otulając się szczelniej kurtką. - Czy tam nie stoi Agnes? - Wszyscy spojrzeli w kierunku wskazanym przez Ashley'a.
- Oszaleję przez nią. Pojawia się kiedy chce. - burknął pod nosem Jinxx i bez wahania podszedł do kobiety. - Agnes, co tu się stało?
- Najwidoczniej naszym wrogom znudziło się palące słońce.
- A gdzie wszyscy?
- Ukrywają się pod ziemią. Zaprowadzę was. - Szamanka odwróciła się od nich i ruszyła przed siebie. Rockmani i Eva popatrzyli po sobie zdziwieni, ale po chwili wszyscy ruszyli za kobietą.
Wejście do tunelu było ukryte pod szczątkami jednego z baraków. Przymocowana do jednej ze ścian drabinka była zardzewiała, ale nadal pełniła swoją funkcję. Jako pierwszy, na szczeble wszedł Ashley. Schodził powoli z racji tego, że było bardzo ślisko.
- Jestem już na dole!
- Teraz ja schodzę. - odezwał się Andy, który już stał przy wejściu.
- Uważajcie! Wszystko jest mokre!
- Dobra! - odkrzyknął, wchodząc. - AAAAA!!! - dokładnie w połowie drogi, wokaliście osunęła się noga. Gdyby nie to, że miał mocny chwyt, najprawdopodobniej spadł by w głąb ciemnej otchłani.
- Andy! Co się stało! - zawołała Eva, przerażona krzykiem przyjaciela.
- Nic! Poślizgnąłem się!
- Cały jesteś!
- Tak! - Andy w końcu zszedł na dół, gdzie oczywiście czekał na niego Ashley.
- Ale nas wystraszyłeś. Nie rób nam już więcej takich numerów.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Jesteś okropny.
- Wiem. - Zaskoczony basista, w odpowiedzi tylko parsknął śmiechem.
Gdy wszyscy byli już w komplecie, szamanka poprowadziła Wybranych i Evę przez kręte, ciemne korytarze. Nie mieli nawet pochodni. Tylko Jinxx, który był specjalistą od ognia, dostarczał do tunelu jakiekolwiek światło, co bardzo ułatwiło im drogę.
Za jednym z zakrętów ukazało im się wejście do ogromnej, dobrze oświetlonej groty. Tam też zobaczyli młodzież, którą zespół znał z poprzedniej wizyty i wiele nowych twarzy.
- Jak widzicie Armia rośnie w siłę. To dzięki waszej działalności muzycznej. Ci, którzy wiedzą o demonach, zasilili nasze szeregi. To jednak nie są wszyscy. Druga część naszych zwolenników została w świecie ludzi, aby nas informować o ich sytuacji.
- To bardzo dobry pomysł. Jak zaopatrzenie? - Andy niemal natychmiast odnalazł się w roli przywódcy.
- Mamy dla wszystkich przygotowane noże, topory i kiścienie.
- Ok.
- Wyprzedzając twoje pytanie, pistolety nie zadziałają.
- Ech. Z nimi byłoby nam o wiele łatwiej niż w walce wręcz.
- To prawda, ale co poradzimy. Kule po prostu przenikałyby przez demony. - W tej chwili szamanka zwróciła się w stronę dziewczyny. - Pamiętasz mnie?
- Tak. Wszystkie wspomnienia już wróciły. - odpowiedziała, uśmiechając się promiennie.
- To cudownie. Mamy dużo lekcji do nadrobienia.
- O tak. Zdecydowanie, powinnyśmy się tym zająć. Chodź teraz.
- Dobrze. - Muzycy nawet nie zdążyli niczego powiedzieć.
Wiedząc, że każdy był już odpowiednio przygotowany, postanowili spędzić czas wśród przyjaciół, za którymi tak bardzo się stęsknili. Śmiechu i żartom nie było końca. Jedynie Andy, nie mógł się do końca wyluzować, ponieważ przez cały czas czuł, że wśród nich czai się potężne zło, które tylko czeka, aby zadać im potężny cios, mogący w jednej chwili zaprzepaścić wszystko o co walczyli.